Bo ten blog był do płakania, a potem do mądrych rozmyślań i siłowania się ze światem, Bogiem, sobą samą.
Nie był przewidziany do błogostanu, radości i ogłaszania wszem i wobec, że jest dobrze.
Dlatego, gdy jest dobrze, mile i czuło, to nie wychodzi.
Pisanie nie wychodzi.
To i nie piszę.