29 wrz 2010

siurpryza

Myślałaś, że znasz Miasto?
No to już wiesz, że nie znasz.
Miasto jest zupełnie nieprzewidywalne.
Ulice przemieszczają się, gdy się po nich chodzi.
Czas znów płata figle i cofa Cię do lat licealnych,
Tak że jesteś młodsza nawet niż dwa lata temu.
Miastu nie można ufać...
Chociaż może właśnie raczej należy?

18 wrz 2010

in the box - oczyma kota

Ciepło tu w pudełku i nawet przytulnie. Jest akurat takie, żeby zwinąć się w kłębek i mruczeć, trawiąc dopiero co zjedzoną mysz. Strzygę uchem, gdy słyszę, jak człowiek, który mieni się moim panem, głośno rozważa, czy jeszcze żyję. Twierdzi nawet, że obecnie jestem jednocześnie żywy i martwy. Zawsze był dziwakiem. Ale niech się męczy. Jego problem. Ja wiem swoje: teraz jestem zupełnie żywy i całkiem zadowolony. Jeśli potrzyma mnie tu dłużej, nie będę już taki zadowolony, a wtedy boleśnie się przekona, jak żywy może być rozgniewany kot. Jeśli jednak potrzyma mnie zbyt długo, to znajdzie w pudełku jedynie moje truchło. Mnie tam rybka: i tak mam siedem żyć. Ale temu Schroedingerowi będzie łyso, że stracił takiego kota jak ja przez jakiś głupi eksperyment.

14 wrz 2010

Miasto

Jadę do Miasta! Już się nie mogę doczekać.
Co prawda lubię to moje "Tomi" - Warszawę, no i nie jestem księciem poetów, tylko zwykłą barbarzynką. Ale nie znam cudowniejszego miejsca niż Miasto. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazje pomieszkać tam dłużej. Tymczasem jeszcze pięć dni i trochę...
Salue Vrbs!

7 wrz 2010

za kolejnym wodospadem

Na kamieniach zostały płynące z mą falą zmurszałe pnie, czyjś zgubiony kalosz, sterty zeszłorocznych liści i szlam. Dużo szlamu.
Przed spadaniem trochę się denerwowałam. Ale tylko trochę bo już to znam.
A teraz fala płynie czysta. Przez nowe krajobrazy, nowe gleby, gdzie szlamu będzie mniej.
Czuję się uwolniona od złych balastów.
Słyszę Bożą zachętę do wędrowania własną ścieżką.
On wie, że wędruję do Niego, że do Niego tęsknię i naprawdę na Nim mi zależy.
Na pewno będzie na mnie czekał. Ma przecież całą wieczność.
A ja się nie boję. Nazwijcie to pychą, ale wiem, że trafię, gdy idę na spotkanie z Nim.

2 wrz 2010

Mania i Frania

Manię facet leje.
Ale Mani to nie przeszkadza.
Ona to lubi.
I nigdy nie narzeka.
Leje - znaczy kocha.
Ot, patologia...

Franię też leje.
Ale ona tego nie lubi.
Zawsze potem płacze.
Ale krótko.
"To było niechcący,
akurat komar mi usiadł na policzku.
On jest cudowny" - mówi.
To też patologia, czy jest jakaś inna nazwa tej jednostki chorobowej?