14 paź 2010

lęk przed szczęściem

Mając wszystko, by czuć się szczęśliwa, nie daję sobie do tego prawa. Pod pretekstem, że jutro może być inaczej. Tylko że w ten sposób nigdy szczęścia nie zaznam, bo jutro zawsze będzie niepewne. Leży to w naturze jutra. Czy szczęście miałoby zależeć od złudnego, fałszywego poczucia pewności jutra? Oznaczałoby to, że tylko głupcom wolno czuć się szczęśliwymi. Mam nadzieję, że rozwiązanie leży w "hic et nunc". Dziś, teraz jest pięknie i dobrze. Szkoda marnować tego czasu na obawy o jutro. To rozsądna konkluzja, ale co zrobić z irracjonalnym lękiem, który mówi, że im bardziej dziś się poczuję szczęśliwa, tym boleśniejsze będzie przebudzenie jutro? Może powinnam przestać bać się bólu. W końcu to też życie. Przecież nie jestem w stanie - nikt nie jest w stanie - zrobić nic, by zapewnić mi bezbolesną przyszłość. Żadne gwarancje dane dziś nie uchronią mnie przed jutrzejszym cierpieniem. To, że dziś zabronię sobie szczęścia, również mnie przed nim nie uchroni. Chyba dokładnie wręcz przeciwnie.
Kto by pomyślał, że trzeba się uczyć, jak być szczęśliwym. Że można mieć przed tym takie opory. Że to wcale nie przychodzi ot tak. Czy przypadkiem nie na tym polegał Upadek Człowieka? Że zgubiliśmy umiejętność szczęśliwości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz