24 maj 2010

bilans

On miał urodę filmowego amanta, ona - zupełnie przeciętną;
on się nie bał niczego, ona wszystkiego;
on miał umysł ścisły, ona była humanistką;
on był grzecznym dzieckiem, ona nieznośnym bachorem;
on po maturze przestał się uczyć, ona zaczęła;
on doświadczył w życiu prawie wszystkiego, ona prawie niczego;
on był niepraktykującym buddystą, ona praktykującą katoliczką;
on kumulował straty, ona zyski.
i co z tego?
oboje są nienormalni.

22 maj 2010

niekonsekwencja

Mówię. Zapowiadam.
I nie dotrzymuję słowa.
Miałam skończyć.
I nie kończę.
Niekonsekwencja.
Nie lubię jej u siebie.
Ale czemu czasem nie miałabym dać sobie do niej prawa?
Dlatego, choć naprawdę chciałam tu przestać pisywać;
i choć, co gorsza, pożegnałam się oficjalnie z czytelnikami,
postaram się nie karcić siebie za to,
że jednak wciąż mnie do tego bloga ciągnie.

19 maj 2010

ty, co to czytasz (kimkolwiek jesteś), też nie musisz

mnie akceptować,
lubić,
uważać za ważną,
zapraszać,
doceniać,
obdarowywać,
potrzebować;

możesz, jeśli chcesz, ale nie musisz.
Moje szczęście od tego nie zależy.

18 maj 2010

nie muszę

być na zawołanie
spieszyć z pomocą
myśleć za innych
ratować z opresji
wychodzić z inicjatywą
odpowiadać za nieszczęścia całego świata
mieć poczucie winy, że nigdy nie zdołam wszystkich uszczęśliwić

wystarczy, w zupełności wystarczy, jeśli spróbuję uszczęśliwić siebie

8 maj 2010

kontr-cytat

ocalałeś właśnie po to, by żyć
żyć - to największe świadectwo

7 maj 2010

klub

O! Nie przypuszczałam, że ktoś zauważy. I zareaguje. I to TAK zareaguje. Szczerze mówiąc nie planowałam tu wchodzić w szczegóły. Ale wygląda na to, że ujawnia się ktoś z "Klubu". No to wejdę. Zwłaszcza, że refleksje zaprzyjaźnionej blogini aż mnie wywołują do tablicy.

Znam bycie w klubie gorszych. I nie chodzi tu ani o zazdrość, ani nawet o porównywanie. Chodzi - jak zauważono - o obraz siebie. Ale nie zgodzę się, że prawdziwy. Ja już WIEM, że gorszość nie jest prawdziwym obrazem. Jest obrazem, który mi kiedyś wciśnięto i żyłam dłuuugo w poczuciu jego prawdziwości. Ale z chwilą gdy przyjęłam jako wstępne założenie, że być może ci, którzy mi go wcisnęli, kłamali, to nagle rzeczywistość zaczęła dostarczać masę dowodów na to, że faktycznie kłamali. I coś się nagle przestawiło o 180 stopni.

A jeśli już o wierze mowa... Czy aby na pewno człowiek stworzony na Obraz i Podobieństwo ma prawo do poczucia gorszości? Czy to przypadkiem nie jest bluźnierstwo? Takie samo jak uważanie Pana B. za nadprzyrodzoną wersję dra Mengele?
Znany niektórym XP lubi mówić o "tuszu w oczach". Do klubu gorszych należą ci, którzy właśnie z tym tuszem w oczach żyją.

1 maj 2010

bizzaria d'

Trawa była wilgotna. W niej żółte mlecze. Pachniało dymem z ogniska i stajnią. Konie podchodziły pić ze strumienia i biegały piękne za zasłoną drzew. Ziemia parowała. Ludzie przyszli punktualnie. Przynieśli kiełbaski i inne przysmaki. Niektórzy dawno niewidziani. Twarze dobrze znane i nieznajome. Rozweselone dniem, który zaczął się w deszczu, a kończył słońcem. No i jeszcze były psy. Spragnione pieszczot, towarzyskie. I śpiew ptaków...
Do roboty, panowie: spezzato fianchegiato do tyłu z lewej. Trzy, cztery.
Dobrze było pojechać. Gorzej wracać.