10 kwi 2010

[*]

W miejscu, którego nazwa tak bardzo dzieliła. W miejscu, o którego sens stoczono tyle bojów, legli. Bok w bok. Ci z prawa i ci z lewa. Konkurenci, współzawodnicy, nieprzyjaciele. Może w chwili, gdy pojęli, co się dzieje, poczuli, że są razem. Śmiertelni ludzie. Bok w bok duchowni różnych wyznań. I ci, którzy niczego nie wyznawali. Jeśli to ma być znak, to ja bym chciała go rozumieć jako zaproszenie do pojednania. Do wyrzucenia barykad z naszych głów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz