23 cze 2010

credo

Wyszło w rozmowie, że wierzę w człowieka. Bardzo. Tym bardziej, że wierzę, że Pan Bóg mu - temu człowiekowi - naprawdę kibicuje. Na wstępie dał mu wszystko. Dosłownie wszystko. I możecie się śmiać, ale ja naprawdę w to wierzę. A teraz jeszcze kibicuje. Żeby on - ten człowiek - zbudował sobie przy pomocy tego wszystkiego szczęśliwe życie. I nawet kiedy robi błędy, gubi się, gubi połowę, albo i prawie całe swoje wszystko, to ciągle nic nie jest tak naprawdę stracone. Bo w samym akcie zgubienia już tkwi ziarenko, z którego ciągle jeszcze wszystko może wyrosnąć. To będzie rzecz jasna inne wszystko, bo nie można cofnąć czasu. Nawet Bóg go nie cofa, bo byłby wtedy po prostu niepoważny. Coś więc się zgubiło, ale coś się znajduje. Bo tak cudownie została stworzona natura. I powiem Wam, że strasznie dobrze jest w to wierzyć.

1 komentarz:

  1. Jak ja lubię Twojego bloga:-)) co przeczytam to mi daje do myślenia:-)) i od razu mi lepiej jak wiem że Pan Bóg mi kibicuje - może nawet ma szalik z napisem "walcz Ania, walcz!!":-)))

    OdpowiedzUsuń