14 cze 2010

do Taty

Dorosłam, więc traktujesz mnie jak dorosłą. Nie zgodzisz się już na dziecinne minki, krokodyle łzy, wmawianie Ci: "ja przecież nie chciałam".
No bo jak nie, jak tak? Jasne, że chciałam. Jestem duża i robię to, co chcę.
Ani Ciebie ani siebie nie nabiorę już na przebiegłe zagrywki pięciolatków. Które im wybaczamy, bo pięciolatki mają tyle wdzięku, kiedy próbują nagiąć rzeczywistość.
A ja odpowiadam za to, co robię. Chcę być dorosła, czyli chcę odpowiadać. I wiesz co? Dobrze mi z tym. Nie boję się.
Bo dorosłość to również świadomość, że nie jestem Bogiem. Że sprawy dzielą się na takie, które ode mnie zależą i takie, które nie. I tak jest świetnie.
A także świadomość, że zawsze, naprawdę zawsze, jest jakieś dobre wyjście. A ja mam go szukać. Szczerze i uczciwie. Tylko tyle i aż tyle.
I wiesz, co Ci powiem? Że lubię z Tobą być po dorosłemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz