18 cze 2010

farinelli, carestini...

"Są bezżenni, których ludzie takimi uczynili". Słowa te w pierwszym rzędzie kojarzę z kastratami. Myśl o ofiarach takiego barbarzyństwa powinna budzić tylko gniew i żal.
A jednak kiedy słucham arii napisanych dla kastratów (dziś na szczęście wykonywanych przez kontratenorów, których nikt nie musiał niczego pozbawiać), nie mogę się nie zachwycać.
Bez wątpienia uroda tego śpiewu nie może w najmniejszym nawet stopniu usprawiedliwiać zwyrodniałego bestialstwa.
Ale nie bez wzruszenia myślę, jak wielka to mądrość, że życie skazane przez kochanych bliźnich na bezpłodność w jednej sferze, można uczynić płodnym pod innym względem.
Że dróg zawsze było i jest tysiące; na pohybel wszystkim ograniczonym umysłom wyznającym "jedynie-słuszność" jakiegoś jednego sposobu spełniania siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz