8 cze 2010

"dorosłość" - do wszystkich "obrońców dzieci"

Zadano mi pytanie o dorosłych i miłość.
Może różnie rozumie się dorosłość. Może też rozmaicie rozumie się miłość.
W moim odczuciu ktoś, kto jest "zbyt skomplikowany" wcale nie jest dorosły, tylko dorosłego udaje. Z pewnością nie wszyscy dorośli potrafią kochać. Ale żeby kochać trzeba być dorosłym. Dzieci nie umieją kochać. Umieją co najwyżej być kochane.
Miłość jest możliwa tylko w partnerstwie. Dzieci są zbyt zależne, zbyt niesamodzielne.
I nie należy tych moich słów rozumieć jako zarzutu pod adresem dzieci.
Ja naprawdę je lubię. Są słodkie, potrafią być niesamowicie przylepne, wdzięczne, przywiązane.
Tylko że moim zdaniem z miłością to nie ma wiele wspólnego.
Równie dobrze ktoś mógłby powiedzieć, że zwierzęta umieją kochać. Bo umieją się przywiązać i okazywać przywiązanie i wierność.
Ale przywiązanie i wierność to nie jest miłość.
Jestem przekonana, że jest dokładnie tak jak napisałam: absolutnie koniecznym warunkiem miłości jest wolny i świadomy wybór. A dziecko nie jest ani wolne, ani świadome.

Charakterystyczne dla dzieci jest między innymi to, że same nie orientują się we własnych uczuciach i że bardzo ulegają chwilowym emocjom. Jednego dnia mówią: "to moja najlepsza koleżanka, oddam jej moją najpiękniejszą lalkę i będziemy przyjaciółkami do końca życia"; następnego dnia po strasznej kłótni o jakieś nieprawdopodobne głupstwo już słyszymy: "oddawaj mi moją lalkę, jesteś okropna, nienawidzę cię i nie odezwę się do ciebie do końca życia!". To typowe dziecięce zachowania, przez które przechodzą wszystkie dzieci. A niektórzy nigdy z nich nie wyrastają.

Tymczasem dorosłość polega między innymi na świadomym "zarządzaniu" emocjami i tym wszystkim, co się dzieje wewnątrz nas. Na kontrolowaniu chwilowych napadów czy to gniewu i żalu, czy to czułości, ze świadomością, że są one przejściowe i nie należy na ich fali podejmować wiążących decyzji. Żadne dziecko tego nie umie, bo tego rodzaju umiejętność jest właśnie cechą dorosłości i nikt jej nie osiąga przed jakimś 17 rokiem życia.

Dla mnie nie ulega wątpliwości, że do miłości zdolna jest tylko osoba, która panuje nad emocjami, a nie emocje nad nią.

6 komentarzy:

  1. ale czy całkowite panowanie nad emocjami jest możliwe? podobno człowiek nie odpowiada za emocje jakie mu się pojawiają. Chciałabym czasem panować nad moimi zwłaszcza tymi złymi i negatywnymi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale nie chodzi o to, by narzucać sobie emocje ani też o to, by je tłumić. Chodzi o to, by nie postępować pod wpływem emocji. Rozumieć je, akceptować, ale nie przeceniać i nie kierować się nimi przy podejmowaniu decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  3. decyzji na pewno nie, ale zarządzać nimi czasem tak trudno.... Pozdrowienia Beato! Fajnie, że znów piszesz:-)) - Ania B

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak... dojrzewanie zajęło mi duuużo czasu i ciągle ten czas zajmuje. Nauczyłem się jednego - w samotności nie można wydorośleć. Wydorośleć pozwalają rodzice, Bóg, ta "jedyna" osoba" inni ludzie. Doroślenie boli ale daje spokój - będący własnością dorosłych. Doroślenie ogranicza wizje - ale urealnia twórcze działania w rzeczywistości którą można dotknąć. Doroślenie uczy mnie - że świat nie zależy ode nie - i że ja nie muszę zależeć od świata. Doroślenie uczy mnie mówienia "Tak", "nie", "nie wiem". Uczy też granic - "nie potrafię" ale i odwagi "potrafię". W ogóle doroślenie bardzo upraszcza życie. Paradoksalnie uczy skontaktować się ze swoim wnętrzem - które z filmu animowanego zamienia się w lustro z miejscem na skrawek odbijającego się nieskończonego nieba - ale przede wszystkim na prawdę, na uczciwość. Lustro, które posiada swoje granice, swoja pojemność. Spoglądam czasem w lustro - wcale jeszcze nie tak często jak bym chciał...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli miłość jest dla cyborgów i tylko dla dorosłych? ;))Bo nie rozumiem.
    Jedno pewno: świadomość nie jest warunkiem miłości. Wtłaczanie logiczne miłości w ramy świadomości, wolności, wyboru i panowania nad emocjami (czyli w praktyce opakowywanie jej w narzędzia służące do jej "rozpoznania") właściwie ją niszczy. Skoro miłość przez duże M ma być wolna, to nie może być w ten sposób podsumowywana. Chyba, że piszesz o miłości w światowym i ulicznym rozumieniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miłość tylko dla dorosłych ;)
    Mi się po prostu wydaje, że są różne rodzaje miłości. Wg mnie miłość "nieświadoma", ślepa, jest bardziej zakochaniem, a prawdziwa jednak właśnie widzi szerzej i głębiej, i wymaga umiejętności radzenia sobie z własnymi emocjami (czego się można i trzeba uczyć). Myślę, że jeśli emocje są duże i człowiek się w nich miota, to znaczy, że jest bardzo skupiony na SoBiE. Trudno wtedy zobaczyć coś innego niż własny labirynt albo 'czarny las'.

    OdpowiedzUsuń