29 lip 2009

chcieć a potrzebować

Idąc dalszym tropem moich rozważań odkrywam to właśnie istotne zagadnienie: rozróżniać potrzebowanie od chcenia i nauczyć się właściwej hierarchii, czyli o wyższości tego drugiego nad tym pierwszym. Nauczyć się nie w sensie rozumienia, a wcielania w życie.
W sensie rozumienia wyższość "chcieć" nad "potrzebować" nie ulega dla mnie wątpliwości. Potrzebowanie bowiem wiąże się z koniecznością, a co za tym idzie, wiąże nas.
Chcenie jest wolne.
Warto więc zrzucić nadliczbowe więzy konieczności. Nie dać sobie sugerować, że się potrzebuje więcej niż naprawdę.
A potem pytać: "Czego chcę? Czego chcę nie potrzebując?"

2 komentarze:

  1. A co na to pan Maslow? Nie da się chcieć, nie zaspokoiwszy potrzeb. Potrzeba nie jest ani zła, ani lepsza, ani gorsza. To, gdzie mamy wybór, to strategia jej zaspokajania... hm? sama nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezupełnie o to mi chodzi. Potrzeby oczywiście istnieją. I zaspokojenie ich jest sine qua non przeżycia.
    Mam na myśli to, że po pierwsze nie należy ich mnożyć. Po drugie zamiast wikłać się w potrzebowanie czegoś, co niekoniecznie jest potrzebne (i nakładać sobie więzy fałszywych konieczności) nauczyć się tego CHCIEĆ. Bo chcieć to - w przeciwieństwie do potrzebować - pozostawać wobec przedmiotu chcenia wolnym.
    Nie wiem, czy wysławiam się jasno. Ale ja dobrze czuję tę różnicę.

    OdpowiedzUsuń