24 lip 2009

ocieplanie czy ochładzanie?

W dwójkowym przeglądzie prasy przedstawiono właśnie artykuł, którego autor powołując się na duńskich naukowców pisze, że klimat wcale się nie ociepla. Czyli to, co prywatnie ustaliłam obserwując po prostu pogodę za oknem, znajduje naukowe poparcie. W inkryminowanym artykule jest też mowa o tym, że tezy o ocieplaniu się klimatu rozpowszechniane przez różnych ekologów są zwykłą ściemą, na której ci ekolodzy zarabiają kupę kasy. Brzmi przekonująco.
Naukowcy ponoć jednak stwierdzili, że klimat się - wręcz przeciwnie - ochładza.
To z kolei wydaje mi się przesadą.
Na wypadek, gdyby znów jacyś naukowcy coś wymyślili, ogłaszam już teraz moją hipotezę w tej sprawie.
Otóż "średnia klimatyczna" (przynajmniej w naszej sferze) pozostaje z grubsza bez zmian. Zmieniają się natomiast inne parametry. Pogoda mianowicie nie przestrzega już tradycyjnych pór roku. Od paru lat zima zaczyna się w styczniu zamiast w grudniu i trzyma twardo do marca. Od paru lat wiosna wybucha nagle (nie ma już przedwiośnia) w okolicy kwietnia, a czasem nawet maja. Lata zrobiły się jakieś takie monsunowe. Dużo mokrzejsze niż kiedyś. Czasem bardziej upalne, czasem mniej, ale zawsze z dużą wilgotnością powietrza i częstszymi ulewami. Pojawiły się wichury, jakich drzewiej nie bywało. Jesienie za to mamy ostatnio naprawdę piękne: dość suche i pogodne.
Są zatem zauważalne zmiany w opadach, a temperatury rozmieszczają się inaczej w kalendarzu niż niegdyś. Sądzę jednak, że gdyby wyciągnąć średnią z ostatnich kilkunastu lat, to byłaby podobna do średniej z kilkunastu lat z przełomu wieków XIX i XX.
W tym wszystkim jedno jest dla mnie pewne: sławetne ocieplanie klimatu to bujda na resorach, jak to się kiedyś mawiało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz