20 sie 2009

niteczki i supełki

Dla bystrych oczu, dla zręcznych, szczupłych palców, dla cierpliwości. Rozwiązywanie tego, co się bez sensu zadzierzgnęło. Powoli i wytrwale. Bez tej całej hucpy z mieczem, a la Aleksander. To się da rozwiązać. Nie trzeba zaraz ostrych narzędzi. Trzeba chcieć. I trzeba mieć cierpliwość. Dużo cierpliwości. Aleksander jej nie miał. Nie miał też czasu, bo Azja wielka, a życie krótkie. Ja nie mam żadnych Azji do zdobywania, a jeśli wierzyć chiromancji, to powinnam dożyć setki, choć niezbyt fajna to perspektywa. Czas zatem jest. Bo w sumie gdzie mam się spieszyć? Aleksandra już przeżyłam i w moim wieku dochodzi się do wniosku, że pośpiech jest najmniej potrzebną w życiu rzeczą. Gorzej, że brak mi cierpliwości. Bo jak te supełki ciągną i się zaciskają, to aż świerzbi, by rwać i ciąć. Ale to się musi dać rozplątać. Musi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz