11 sie 2009

sleepless in Minsk

Czterdziestoletnia lodówka typu Mińsk 16 wciąż na chodzie - oto niezbity dowód radzieckich osiągnięć technologicznych. Nie gniotsia, nie łamiotsia. Ale za to hałasuje jak czołg, a pali chyba jeszcze więcej. No i rozmrażania wymaga co trzy, góra cztery tygodnie. Zostało więc postanowione, że niebawem zastąpię ją nową. Czy to jakieś przeczucie, że akurat dziś zamówiłam w necie elegancką Candy? I skąd mi się to wzięło, że pomimo zmęczenia przewracałam się na łóżku niemal dwie godziny i nie mogłam zasnąć? Jakiekolwiek były tego wszystkiego przyczyny, faktem jest, że w końcu wstałam z myślą, że jak mam tkwić w pościeli nie śpiąc, to lepiej popracuję, bo czasu szkoda. Żeby się lepiej pracowało podreptałam do kuchni celem "uczynienia herbaty", jak mawiał pewien ksiądz dziekan. I odkryłam, że lodówka typu Mińsk 16 przestała się zamykać. Od ostatniego rozmrażania zachowywała się w rzeczy samej irytująco: zamrażalnik obrastał lodem nie w środku tylko na zewnątrz utrudniając zamykanie i otwieranie do tegoż zamrażalnika drzwiczek. Teraz obrósł już tak, że nie daje się nawet zamknąć głównych drzwi od lodówki. No i okazało się, że być może mińska bezsenność uchroniła mnie właśnie przed zalaniem sąsiadów. Niestety, na nową Candy będę musiała pewnie jeszcze parę dni poczekać. Ale z cudem radzieckiej techniki pożegnam się już definitywnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz